piątek, 10 września 2010

Rifoki - Sperm Donor EP


Muzyka punkowa w obecnych czasach traktowana jest jako wyjątkowy przeżytek. Ostało się niewiele zespołów, które grając niezmiennie od wielu lat te same riffy, utrzymuje się w jakiś niewytłumaczalny sposób na listach sprzedaży i wciąż wydaje nowe albumy, a wymienić tu można takie grupy, jak The Offspring czy Bad Religion.

Mimo wszystko jest to gatunek dość popularny i wielu nowych wykonawców stara się podążać takim rockowym śladem. I czasem zdarzą się wykonawcy wyjątkowi w swoim rodzaju.
Tuzy nowej elektroniki, czyli Bloody Beetroots Death Crew 77, a właściwie twórca tej grupy, Bob Cornelius Rifo, postanowił połączyć siły z zaprzyjaźnionym artystą, Steve’m Aoki i tworzy Rifoki, czyli rasowy hardcore punk nowej fali.

Rifoki jest niejako powrotem do korzeni muzyków, gdyż każdy z nich rozpoczynał karierę jako członek, punkowych i garażowych zespołów, czego wpływy słychać na nagraniach Bloody Beetroots czy utworach Aokiego.

Według zasady „fuck the system” zespół wydaje EPkę zwaną „Sperm Donor”, której długość to 5 minut i 22 sekundy. Nie jest to jeden utwór, tylko zmieściło ich się aż pięć. Właściwie cztery + przerywnik. Nie zmienia to jednak faktu, że to o czymś świadczy.

Muzyka na EPce to skondensowana, bardzo surowa i intrygująca rzecz. Każdy z utworów kryje w sobie spory potencjał na rozkręcenie dobrej imprezy. Siła przemawiająca za kawałkami bije z każdego uderzenia w bęben czy gitarowego riffu. Jest szybko i intensywnie – zabawa musi trwać. Takie utwory, jak „Zombie Attack” to mało wysublimowana, aczkolwiek wspaniała rozrywka i muzyczne szaleństwo, które doskonale sprawdza się na żywo. Nie jest to szczyt muzycznej elokwencji muzyków, zresztą twierdzę, że nigdy tak nie uważali, jednak mimo całej prostoty i infantylności chce się ich słuchać i skakać w rytm tej muzyki.

„Sperm Donor” to wielka niewiadoma. Możliwe, że to tylko jednorazowy wyskok muzyków, a może to zapowiedź długo brzmiącego krążka. Tego musimy przekonać się w swoim czasie. Jednak po tej EPce można już stwierdzić, że warto jest czekać na kolejne nagrania zespołu. Rifoki to dobra propozycja na wyżycie się, wykrzyczenie całej złości. To punk w czystej postaci, emanacja potężnej siły ukrytej za instrumentami. Byleby jej tylko nie stracili. I błagam, niechże album będzie trwał trochę dłużej niż te 10 czy 15 minut.

1 komentarz:

Te, pogadajmy!