
Dwa lata temu, gdy zespół święcił swoje triumfy wygrywając konkurs młodych zespołów w Jarocinie czy udostępniając swój utwór, „Fire In Your Ears” jako nutę reklamującą ówczesną edycję Heineken Open’er Festivalu, nie spodziewałem się, że ślad po nich zaginie. Bo to właśnie za sprawą powyższego utworu zainteresowałem się nimi bardziej na poważnie.
„The Unexpected” jako debiutancki album zespołu pokazywał ich w bardzo dobrym świetle. Reverox miał pomysł na siebie. Czerpiąc pełnymi garściami z brytyjskiego indie czy lekkiej odmiany pop punka wyrobił sobie markę i intrygujący styl, przez co chciało ich się słuchać.
Jest to album składający się w dużej mierze z utworów, które miałyby szansę zajmować wysokie lokaty na rodzimych listach przebojów. Nadmieńmy chociażby „Ultimately Mad” z dobrze współpracującymi gitarami, które świetnie zgrywają się z resztą instrumentów, szczególnie podczas trwania żywiołowego refrenu. Albo „Hide You” z dysonansowym basem i jazgotliwymi gitarami dochodząc do „Fire In Your Ears” czyli największego hitu zespołu – energetycznego, mocnego, świeżego podejścia do muzyki rockowej. Tak na młodzieżowo, ale daje to miarodajne rezultaty
.
Pomimo całej swojej świetności jest też kilka minusów. Przede wszystkim czasem brakuje porządnego uderzenia w postaci mocniejszej perkusji, która wzmocniłaby cały potencjał danego utworu. Inną kwestią jest język angielski – teksty bywają źle śpiewane czy akcentowane, przez co zaciera się całe dobre wrażenie.
Z drugiej strony barwa głosu wokalisty, Michała Laskowskiego, jest dość ciekawa ze względu na lekko zniekształcone brzmienie, jak gdyby śpiewał z zatkanym nosem, jednak dodające uroku na swój pokrętny sposób. In plus można też zaznaczyć fakt, że album wydany został za własne fundusze za pieniądze zarobione na reklamie Open’era, więc zespół miał pełną niezależność w tworzeniu, czego efekty słychać na albumie.
„The Unexpected” to jeden z porządniejszych polskich albumów indie w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie silą się na bycie gwiazdami, grają po prostu swoje. Aż szkoda, że na razie ślad po muzykach zaginął i nie słychać nic nowego, bo naprawdę ciekaw jestem, jak potoczyłaby się ich kariera w ciągu tych dwóch lat.
Chociaż życie jest pełne niespodzianek. Może Reverox nas zaskoczy, kto wie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Te, pogadajmy!