Coma to zespół, który różnie jest odbierany przez wszelakie osobistości. Przez jednych uwielbiany za to, że mają „pałera”, grają ostro, a teksty Roguckiego to czysty geniusz i nowy Mickiewicz. Dla innych Coma to najzwyczajniej w świecie zerżnięty patent gitarowy, gdzie ciągle grają to samo i tak samo, a wspomniany Rogucki, to nikt inny, jak tylko zakompleksiony grafoman. Myślę, że nienawiść oprócz samej muzyki jest też spowodowana tym, iż Coma gra w każdym mieście mniej więcej z częstotliwością trzech razy do roku i zaczyna ludzi nudzić tak, jak Kult. Dlatego starają się modyfikować trochę swój repertuar. Koncerty symfoniczne, zbliżają się trasa akustyczna – to zwiększa choć trochę różnorodność ich muzyki. Poza tym, jak każdy rasowy zespół z Polski robią wszystko, aby wybić się trochę dalej niż granice swojego własnego kraju. Przez to najbardziej płyta, której zespół zawdzięcza najszersze spektrum widzów, „Hipertrofia”, trafiła pod językową obróbkę i powstał europejski produkt zwany „Excess”.
Warstwy muzycznej za bardzo nie ma jak oceniać, a to ze względu, że użyto bez wątpienia ścieżek z polskiej wersji płyty. Nie słychać zmian w porównaniu z „Hipertrofią” poza kilkoma wyjątkami, jak wstęp do „Poisonous Plants”, gdzie dodali trochę szumów podchodzących pod przerywniki, którymi Coma raczyła nas na ostatnim albumie.
W wypadku „Excess” uwagę trzeba zwrócić na teksty, bo one są główną zmianą. Po angielsku wszystko brzmi lepiej, więc nieskładne fragmenty nie rażą tak bardzo. Zrezygnowano także ze sposobu dosłownego tłumaczenia i czasem teksty w pewnym stopniu odchodzą od oryginału. Tak więc „Zero Osiem Wojna” stało się „Struggle”, a treść, choć podobna, bo sens mniej więcej podobny, potrafi znacznie się odróżnić.
Angielski refren:
If you don't use your lazy brain every day,
It leaves the struggle and it's dying away,
Once I was told that it'll be this way:
"In toil you'll struggle all your days till the end"
If you don't use your lazy brain every day,
It leaves the struggle and it's dying away,
Once I was told that it'll be this way:
"In toil you'll struggle all your days till the end"
Polski refren:
Wyobraźnia, gdy przymiera głodem
Zaprzestaje prowadzenia wojen
A jak powiedział wieczny prezydent
W niezmiennej wojnie pomnażajcie treść
Wyobraźnia, gdy przymiera głodem
Zaprzestaje prowadzenia wojen
A jak powiedział wieczny prezydent
W niezmiennej wojnie pomnażajcie treść
Z drugiej strony polskie teksty brzmiały, jak bardziej dopasowane do całości utworu, a angielskie odpowiedniki wydają się trochę niedorobione i nawet tak rytmicznie niezgrane, jak w „Confusion” („Zamęt”), gdzie polska końcówka idealnie podchodzi pod melodię, zaś angielska wersja brzmi, jakby Rogucki ledwo zdążał z wyśpiewywaniem fraz. Dodatkowo sam Rogucki na całości albumu brzmi czasem bardzo niewyraźnie. Do tego stopnia, że często zastanawiam się, co właściwie zaśpiewał i w jakim języku to było.
Dodatkiem, którego na „Hipetrofii” nie było to trzy premierowe utwory: „F.T.P. (Fuck The Police)” i „F.T.M.O. (Feel The Music’s Over)” – dwa utwory stworzone na potrzeby filmu „Skrzydlate Świnie”, gdzie Piotr Rogucki gra jedną z ważniejszych ról. Pierwszy to zwyczajna nawalanka ostrym riffem i, wbrew pozorom, zwyczajnym tekstem o miłości. Drugi zaś to wyraźne wpływy ostatniej płyty, gdyż utwór bardziej stonowany, podchodzący pod najnowsze brzmienie Comy za sprawą specjalnie ustawionych gitar i spokojnie rozwijającego się środka. Trzecim kawałkiem jest niespodziewanie „T.B.T.R. (Turn Back The River)” – jeden ze starszych utworów łódzkiego kwintetu powstały jeszcze jeszcze przed czasem debiutu, więc brzmi on jak klasyczny utwór Comy, ale z nowymi elementami, jak lekkie polifonie, które dodają niesamowitego uroku.
Reasumując, Coma z „Excess” może spróbować wyjść trochę dalej niż Polska. W końcu tego można życzyć każdemu zespołowi, który robi dobrą karierę w naszym kraju. Właściwie jaki rockman nie marzy o tym, by nie pójść krok dalej? Zacząć poznawać nowe miejsca, a nie te same kluby, te same twarze, to samo miejsce? Płyta trzyma naprawdę dobry poziom, więc czemu nie spróbować? Przynajmniej ta grupa nienawidząca zespół będzie miała powody do radości, jeśli rzadziej trafiać będą do naszych rodzimych klubów niż te trzy razy na rok. Życzę więc Comie jak najlepiej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Te, pogadajmy!