sobota, 30 października 2010
Union Sound Set - Start / Stop
Union Sound Set przeciętnemu słuchaczowi z Polski znany nie będzie, bo nawet w Wielkiej Brytanii, gdzie rezydują, nie są właściwie znani. Są to debiutanci, którzy grali wcześniej pod szyldem Prego, lecz po roszadach personalnych trzon pozostał i przemianował się na Union Sound Set. Niedawno mieliśmy do czynienia z premierą ich krążka zatytułowanego "Start / Stop", który premierował kilka dni temu.
Natrafiłem na ten zespół przypadkiem przeszukując połacie internetu, który, jak wiadomo, jest wielką dżunglą pełną śmieci. Żeby wyłuskać coś konkretnego, trzeba mocno się pobrudzić w spamach i dziwnych bannerach wyskakujących i atakujących naszą przeglądarkę. Jednak jako nieustraszony poszukiwacz nie bałem się wejść głębiej i okazało się, że można znaleźć ciekawe i interesujące zjawiska. Wtedy to natrafiłem na "Hiding Places", czyli pierwszy singiel grupy reklamujący ich płytę. Był tak dobry, że po jego przesłuchaniu nie mogłem nie pokusić się o odkrycie większej i, jak się okazało, lepszej całości.
Płyta jest miłym zaskoczeniem dla słuchacza, gdyż melodie, jakie się na niej znajdują, są bardzo, ale to bardzo chwytliwe. Brzmią po brytyjsku, ale tutaj właściwie to nie jest przytyk, bo robią coś porządnego. Chociaż gitary używają motywów, które już dało się gdzieś usłyszeć, to i tak tworzą niesamowity koktajl dźwięków, który uderza dziwnie mocno. W sumie nie słychać, że to debiutanci. Są muzycznie samoświadomi i dojrzali, gdyż wszystkie nuty dopracowane są w solidny sposób i tego naprawdę chce się słuchać.
Chociaż wszystkie utwory brzmią dość równo względem siebie, to można wysunąć kilka z nich na pierwszy plan, gdyż tworzą naprawdę powalającą atmosferę, a dźwięki, które są tam wykrzesane to mały majstersztyk. Oprócz singla „Hiding Places” mocną pozycją jest „Trailing” z polifonicznym refrenem i gitarą, która nie robiąc wiele i używając kilku dźwięków świetnie zgrywa się z całością, a dramatyczne pauzy dodają tylko uroku całej kompozycji. Na uwagę zasługuje także finałowe „Waiting Minds”, czyli 7-minutowy epilog „Start/Stop” w pełni pokazujący umiejętności muzyków. Akustyczny i stonowany początek, który z każdą minutą dokłada coraz więcej delikatnego jazgotu i gitar z pokrętłem „reverb” na maksymalnym stopniu, by w końcu dobić słuchacza mocnymi i finałowymi uderzeniami.
Union Sound Set winno pójść gdzieś dalej, wybić się mocniej i trafić do szerszego grona słuchaczy, bo to jedna z lepszych płyt made in UK, jakie słyszałem tego roku. Jeśli tak wygląda debiut, aż boję się pomyśleć, co będzie dalej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Te, pogadajmy!