
Sprawy jednak zaczęły się psuć. Wydanie „Elect the Dead” w wersji symfonicznej było złym (w moim mniemaniu) posunięciem, bo ta siła, która przemawiała za oryginałem została rozpruta i rozdzielona na dziesiątki instrumentów towarzyszących Tankianowi w jego kanonadzie jęczącego wokalu. Jednak widocznie eksperyment z muzyką klasyczną jemu pasuje, bo w tym roku doczekaliśmy się „Imperfect Harmonies”, który jest niczym innym, jak symfonicznym „Elect the Dead” vol.2.
Od razu powiem, ta muzyka do mnie nie przemawia. Nie chodzi mi o muzykę klasyczną w ogóle, jednak sam pomysł Serja, by w tak dogłębny sposób połączyć ze sobą rozbudowaną orkiestrację ze swoimi politycznymi tekstami i jękami dodając do tego troszkę rocka gdzieś w tle jest niczym innym, jak strzałem w stopę. Energia albumu została tutaj zredukowana do minimum, a jedyną rzeczą, nad którą się zachwycamy jest symfonia wiodąca prym właściwie w każdym utworze „Imperfect Harmonies”.
Kompozycje na płycie sprawiały dla mnie wrażenie podobnej sprawy, jak przy „Elect The Dead”, tzn. nagrano zupełnie nie orkiestrowy album i przekonfigurowano go, rozpisano na partie skrzypiec czy różnorakich dęciaków. Co prawda, harmonia lepiej się zazębia w porównaniu do poprzedniej płyty, mimo wszystko pewnych rzeczy nawet nie mogę słuchać. „Gate 21” używa patentów wziętych wprost z muzyki popowej, tylko z dodatkowym uderzeniem smyczków, co nadaje wrażenie utworu „och, ach”. „Borders Are…” przez pierwsze sekundy rozpoczyna się, jak rasowy kawałek trance’owy, tylko zamiast ślicznego głosu kobiety pojawia się skrzeczący, dziwny pan.
Nie powiem, album nie przypadł mi szczególnie do gustu. Potwierdza to fakt, że za napisanie tej recenzji wziąłem się długo po pierwszym przesłuchaniu, bo nie wiedziałem wprost, co o tej płycie powiedzieć. Nie miałem zdania, bo album jest miałki i poniżej możliwości Serja. Są dobre i ciekawe elementy, które zdecydowanie pchają naprzód całe „Imperfect Harmonies”, jak singiel „Left of Center” czy „Deserving?” z prześwietnym refrenem, który swoją prostotą i głupotą powala, jednak ma w sobie coś interesującego. Coś, czego brakuje na większości płyty. Teraz przynajmniej wiadomo, dlaczego album to „Niedoskonałe harmonie”.
Na poczatku piszesz jaki to Serj jest genialny, a potem mieszasz go z blotem. Nie jestes raczej fanem z pierwszego zdarzenia.
OdpowiedzUsuńSerj nagral te plyty w taki sposob, bo po prostu do nich dorosl i chcial sprobowac czegosc trudniejszego. Moim zdaniem do takich plyt artysta musi dorosnac i jak sie teraz okazuje fani tez.
A jesli utwor „Borders Are…” przypomina Ci trance to zamiast sluchac plyt genialnego muzyka jezdzij na imprezy.
Tyle jesli chodzi o moje zdanie.
Krystian.